Już w najbliższą niedzielę odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich. Choć w Wałbrzychu i okolicach dominowali kandydaci największych ugrupowań, to nie można przeoczyć sporego poparcia, jakie wśród młodych zdobył Sławomir Mentzen. Teraz jego wyborcy stają przed dylematem: zostać w domu czy zagłosować w dogrywce?
Wśród młodych mieszkańców Wałbrzycha panuje wyraźne przekonanie, że druga tura to coś więcej niż tylko wybór personalny. Postanowiliśmy zapytać niektórych z nich, jak planują zagłosować w niedzielę. Odpowiedzi zaskoczyły swoją dojrzałością – i wyraźnym niepokojem o przyszłość demokracji w Polsce. Choć nie ukrywają braku pełnej identyfikacji z Karolem Nawrockim, wielu z nich deklaruje, że zagłosuje na niego – przede wszystkim jako przeciwwagę dla Rafała Trzaskowskiego.
Nie za – a przeciw
Młodzi mówią wprost: nie chcą sytuacji, w której cała władza w Polsce znajdzie się w jednych rękach. Nie chodzi o osobiste sympatie – chodzi o równowagę. Ich obawy koncentrują się wokół potrzeby kontroli i przeciwwagi wobec większości parlamentarnej.
„Nie jestem fanem żadnego z nich, ale jeśli Trzaskowski wygra, wszystko będzie po jednej stronie. Rząd, Sejm, Senat, prezydent, media – to już nawet nie jest demokracja, tylko centralne zarządzanie krajem jak firmą” – mówi jeden z wałbrzyskich wyborców Mentzena.
Wielu rozmówców zwracało uwagę, że już dziś widać oznaki braku odpowiedzialności, a rola prezydenta jako niezależnego ośrodka władzy powinna zostać zachowana – niezależnie od preferencji politycznych. Co istotne, młodzi uczestnicy pierwszej tury zwracali także uwagę na przekaz medialny w trakcie kampanii – zwłaszcza na działania mediów publicznych.
Zdecydowanie odczuli propagandowy ton przekazu TVP, który – jak mówią – nie tylko nie zachęcał ich do zmiany decyzji, ale wręcz utwierdził w przekonaniu, że potrzebna jest równowaga informacyjna i polityczna.
„To było tak jednostronne, że aż mnie odrzucało. Mam wrażenie, że jak ktoś nie głosuje na Trzaskowskiego, to dla TVP praktycznie nie istnieje. To nie jest normalne” – podkreśla inny rozmówca.
To kolejny argument, który przekonał wielu młodych, by nie pozostawać biernymi 1 czerwca.
Głos pokolenia Z – apel do rodziców
W rozmowach powtarzało się jedno zdanie, kierowane nie tyle do polityków, co do starszego pokolenia: „Nie betonujcie nam Polski.” To apel, który – jak się okazuje – nabiera szczególnego znaczenia właśnie teraz, przed decydującą turą.
Młodzi podkreślali, że nie chcą żyć w kraju bez debaty, bez przeciwwagi, bez różnorodności medialnej i politycznej. Zwracali uwagę, że prezydent pełniący wyłącznie rolę formalną, bez realnego wpływu lub bez własnego zdania, to droga donikąd.
Te głosy – emocjonalne, ale jednocześnie świadome – pokazują, że młode pokolenie chce mieć wpływ. I choć często nie utożsamia się z żadnym z dwóch głównych kandydatów, nie zamierza rezygnować z udziału w demokratycznym procesie.
Głos rozsądku przed ciszą
To ostatnie chwile przed ciszą wyborczą, która rozpocznie się już w sobotę. Niedziela będzie dniem wyboru – nie tylko między dwoma kandydatami, ale również między różnymi wizjami przyszłości Polski.
Wbrew obiegowym opiniom, młodzi nie są obojętni. I choć ich wybór bywa trudny, jedno jest pewne: chcą Polski, w której władza podlega kontroli. Ich głos może być cichszy niż polityczne slogany – ale warto go usłyszeć, zanim zgaśnie kampanijna wrzawa.
Brawo! Nareszcie się obudziliście