Burmistrz Świebodzic, Paweł Ozga, ogłosił wdrażanie projektu skrócenia czasu pracy urzędników miejskich do siedmiu godzin dziennie, reklamując tę decyzję jako “innowacyjną zmianę”. Choć na pierwszy rzut oka może się to wydawać ukłonem w stronę pracowników administracji publicznej, w rzeczywistości rodzi wiele poważnych problemów i budzi uzasadnione wątpliwości. Czy faktycznie Świebodzice mogą pozwolić sobie na takie rozwiązanie? Czy mieszkańcy, czyli podatnicy finansujący urząd, na tym skorzystają?
Urząd dla mieszkańców, nie mieszkańcy dla urzędu
Decyzja Pawła Ozgi to kolejna składowa jego pakietu zmian, jakimi w ostatnim czasie “reformuje” świebodzicki samorząd. Wcześniej burmistrz Świebodzic podjął decyzję o zamknięciu punktu kasowego, w którym mieszkańcy uiszczali opłaty, następnie zdecydował o zmianie zarządzenia w sprawie wynagradzania pracowników, otwierając ścieżkę do sowitych podwyżek.
Podstawową rolą Urzędu Miejskiego jest obsługa mieszkańców i realizacja spraw publicznych. Wprowadzenie krótszego dnia pracy oznacza, że petenci będą mieli mniej czasu na załatwienie swoich spraw. Już teraz kolejki do urzędów bywają długie, a skrócenie godzin pracy może je jeszcze bardziej wydłużyć.
Nie każdy mieszkaniec może pozwolić sobie na zwolnienie się z pracy w środku dnia, by załatwić sprawy urzędowe. Obecnie wiele osób i tak z trudem godzi obowiązki zawodowe z wizytą w urzędzie, a ograniczenie godzin otwarcia tylko pogorszy sytuację. Jeśli burmistrz chciałby rzeczywiście ułatwić życie mieszkańcom, powinien raczej wydłużyć godziny pracy urzędu, przynajmniej w wybrane dni, zamiast je skracać.
Mniejsza efektywność pracy urzędników
Zwolennicy krótszego dnia pracy często powołują się na argument, że pracownicy będą bardziej wydajni, jeśli będą mniej godzin spędzać w biurze. W teorii może to brzmieć dobrze, ale rzeczywistość administracyjna wygląda inaczej.
Praca w urzędzie to nie tylko indywidualne zadania, ale również skoordynowane działania wielu osób – konsultacje, podpisy, decyzje administracyjne. Jeśli skrócimy czas pracy, to:
- Czas oczekiwania na decyzje się wydłuży, bo urzędnicy będą mieli mniej godzin na rozpatrywanie wniosków.
- Spotkania i konsultacje będą trudniejsze do umówienia, bo pracownicy będą mniej dostępni.
- Ostatecznie na skróceniu godzin pracy najbardziej ucierpią mieszkańcy, którzy będą musieli dłużej czekać na rozstrzygnięcia w swoich sprawach.
Niektóre urzędy w Polsce i Europie eksperymentowały z krótszym czasem pracy, ale najczęściej wprowadzano go w działach, gdzie liczyła się kreatywność i elastyczność. Tymczasem administracja publiczna rządzi się innymi prawami – nie jest to miejsce, gdzie liczy się innowacyjność, lecz konsekwencja, procedury i terminowość.
Więcej biurokracji, mniej spraw załatwionych
Mieszkańcy często narzekają na nadmierną biurokrację i skomplikowane procedury. Skracanie godzin pracy nie pomoże w usprawnieniu tych procesów, a wręcz je wydłuży.
Jeśli wniosków o wydanie decyzji, pozwoleń, aktów czy innych dokumentów jest tyle samo, a czasu na ich rozpatrzenie mniej – logicznym skutkiem będzie wydłużenie procedur administracyjnych. Urzędnicy, zamiast działać szybciej, będą przytłoczeni zaległościami, a mieszkańcy będą czekać dłużej na realizację swoich spraw.
Ponadto, wielu urzędników pracuje według sztywnych terminów wynikających z przepisów prawa. Wydłużenie czasu oczekiwania może prowadzić do przekraczania ustawowych terminów i problemów prawnych, co przełoży się na wzrost liczby skarg i postępowań administracyjnych.
Kto za to zapłaci?
Burmistrz Ozga nie przedstawił jeszcze pełnej analizy finansowej tego pomysłu, ale warto zastanowić się nad kosztami. Jeśli urzędnicy będą pracować krócej, a obowiązki nie zmniejszą się, to możliwe są dwa scenariusze:
- Będzie trzeba zatrudnić dodatkowych pracowników, by utrzymać dotychczasową liczbę realizowanych spraw. To oznacza większe wydatki z budżetu miasta, czyli z podatków mieszkańców.
- Będzie mniej załatwionych spraw, co może wpłynąć na wpływy do budżetu, np. z opłat administracyjnych, które są uzależnione od tempa wydawania decyzji i zezwoleń.
W dobie ograniczonych środków budżetowych miasta, gdzie każda złotówka powinna być wydawana rozsądnie, trudno uzasadnić decyzję, która może zwiększyć koszty administracyjne bez realnej korzyści dla mieszkańców.
Dlaczego urzędnicy mieliby pracować mniej niż inni?
Większość pracowników w Polsce pracuje osiem godzin dziennie i nie może liczyć na skrócenie dnia pracy. Dlaczego zatem urzędnicy mieliby być traktowani inaczej? Czy administracja miejska jest bardziej wymagająca niż praca w innych sektorach?
Oczywiście każdy zawód ma swoje wyzwania, ale wprowadzenie krótszego dnia pracy wyłącznie dla urzędników miejskich wydaje się niesprawiedliwe wobec innych grup zawodowych. Pracownicy szkół, szpitali, sklepów, fabryk czy przedsiębiorstw prywatnych nie dostają takich przywilejów – dlaczego więc mają za nie płacić ze swoich podatków?
Decyzja burmistrza Pawła Ozgi o skróceniu dnia pracy urzędników w Świebodzicach budzi wiele wątpliwości. Ograniczy dostępność urzędu dla mieszkańców, wydłuży czas realizacji spraw, może zwiększyć koszty administracyjne i wprowadzi nierówności wobec innych pracowników.
Czy Świebodzice stać na taką politykę? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – mieszkańcy powinni bacznie przyglądać się temu pomysłowi i domagać się racjonalnych decyzji, które faktycznie poprawią funkcjonowanie miasta, a nie tylko ułatwią życie urzędnikom.
Tragedia co sie tam dzieje