Karty zostały odkryte. Dowiedzieliśmy się, które projekty zgłoszone do tegorocznej edycji wałbrzyskiego budżetu obywatelskiego (WBO) zyskały największe poparcie wśród głosujących i tym samym, wolą wałbrzyszan, trafią na prezydencką listę „do zrobienia”. A że, jak wiadomo – vox populi, vox Dei, i dyskutować z tym nie wypada, to zrobione będą na pewno. Albo – raczej na pewno. Z budżetem obywatelskim w Wałbrzychu różnie bowiem dotychczas bywało.
Czym w ogóle owy budżet obywatelski jest? Nazywany także partycypacyjnym, budżet obywatelski to proces, w którym mieszkańcy decydują o przeznaczeniu części lub całości budżetu danego miasta, lub gminy. Decyzje mogą być podejmowane bezpośrednio przez mieszkańców (tak jest u nas w Wałbrzychu, gdzie organizowane jest głosowanie) bądź za pośrednictwem organizacji społecznych. Podstawowe regulacje związane z budżetem obywatelskim określone zostały w ustawie o samorządzie gminnym (art. 5a), która mówi, że Budżet Obywatelski jest szczególną formą konsultacji społecznych, a zasady i wymagania co do realizacji zadań publicznych w ramach budżetu obywatelskiego określa Rada Miasta w drodze uchwały.
W tym miejscu warto dodać, że choć organizowanie budżetu obywatelskiego dla większości gmin nie jest obowiązkiem, a jedynie dobrą praktyką, trudno dziś znaleźć w Polsce samorząd, który nie chlubiłby się, że dzieli się ze swoimi mieszkańcami inwestycyjnym sprawstwem i dzięki temu odpowiada na ich realne potrzeby, w myśl zasady „macie, co chcecie”. Wałbrzych jest jednak w tej specyficznej grupie – miast na prawach powiatu, które do organizacji budżetu obywatelskiego są ustawowo zobligowane.
Tyle teorii. A jak wygląda praktyka? W praktyce w Wałbrzychu budżet obywatelski jest, choć jego tryby mielą bardzo mozolnie. Przykładów wcale nie trzeba szukać długo i daleko.
Miała być zabawa, będzie parkowanie
W miniony piątek, 4 października pojawiła się informacja, że wałbrzyski magistrat podpisał umowę z firmą SORTED sp. z o.o. na rewitalizację słynnej „Malinki”, czyli placu przy ul. Mieszka I i 15-lecia (Piaskowa Góra). Wartość umowy opiewa na 1 137 022,50 zł, czas realizacji to pięć miesięcy, a w ramach zadania zostaną tam, między innymi, wyremontowane ścieżki, pojawią się pochylnie dla niepełnosprawnych oraz siłownia plenerowa. Biorąc pod uwagę skalę innych dotychczasowych inwestycji miejskich – sprawa bez większego znaczenia. Jednak dla obserwatorów WBO – wydarzenie co najmniej wiekopomne. Oto bowiem wykonany zostanie pomysł, który wskazano do realizacji w 2017 roku!
Siedem lat oczekiwania to okres, w którym wydarzyć się mogło wiele. Na przykład inicjatorzy pomysłu rewitalizacji „Malinki” mogli zapomnieć, że w ogóle kiedykolwiek ze swoją ideą zgłosili się do wałbrzyskiego magistratu. Tak się nie stało, jednak czas dość mocno „nadgryzł”, by nie napisać – wybebeszył, pierwotną koncepcję, która w głosowaniu zyskała aprobatę wałbrzyszan.
Bo jak powiedział w trakcie podpisywania umowy z wykonawcą prezydent Roman Szełemej, choć w 2017 roku wnioskodawcy chcieli, by na „Malince” powstał m.in. plac zabaw, w koncepcji przyjętej do realizacji w roku 2024 tego elementu akurat nie będzie. Będą za to miejsca parkingowe, bo dzieci, jeśli chcą, mogą się bawić w zrewitalizowanym Parku Sybiraków.
Zwłoka swoje zrobiła także w kwestii ceny. Prace, za które dziś trzeba będzie wypłacić z kasy miasta na rachunek wykonawcy ponad 1,1 mln zł, w 2017 r. wycenione były na ok. 200 tysięcy.
Zamrażarka, z której aż kipi
Być może z jednego przeterminowanego projektu nie można czynić zarzutu, że w Wałbrzychu budżet obywatelski traktowany jest po macoszemu, ale jeśli przyjrzeć się sprawie uważniej, okaże się, że nieznany jest los także innych propozycji, które przecież najważniejszą weryfikację już przeszły – w głosowaniu wałbrzyszan zostały uznane za potrzebne, a często i niezbędne.
Na dnie szuflady, bez oznaczonego terminu wykonalności, spoczywają m.in.:
- Pumptrack – rowerowy plac zabaw dla małych i dużych, młodzieży i dorosłych – wnioskodawcy przewidywali utworzenie rowerowego placu zabaw do zbiorowej rekreacji na terenie Podzamcza, w okolicy ul. Hetmańskiej i Basztowej.
- Muzyczny skwer – zlokalizowany na Piaskowej Górze w sąsiedztwie Zespołu Szkół Muzycznych, skwer miał być wyposażony w m.in. murowaną scenę do organizacji wydarzeń kulturalnych; plenerowe urządzenia muzyczne; plac zabaw; ławki i leżaki. Koszt projektu wnioskodawcy oszacowali na nieco ponad 1 mln zł.
- Bio10 – projekt zakładał budowę 10 pasiek badawczo-naukowych w wybranych miejscach Wałbrzycha wraz z komorami do apiterapii.
- Ściany wspinaczkowe na Poniatowie.
- Koszary wojskowe, całe sportowe – projekt zakładał utworzenie terenu rekreacyjnego na działce pomiędzy ulicami Słoneczną a Królewiecką w ramach rewitalizacji Gaju.
To oczywiście nie wszystkie pomysły, które przez władze Wałbrzycha zostały „zamrożone”. Czy taki sam los spotka tegorocznych zwycięzców głosowania?
Siła złego na jednego
Budżet obywatelski istnieje w Wałbrzychu od 2011 roku. Początkowo był mechanizmem, który władze miasta rozwijały i intensywnie promowały. W rok po jego powstaniu na realizację projektów zgłoszonych przez mieszkańców magistrat przeznaczył 3 miliony zł. W 2013 r. kwota ta została zwiększona o kolejny milion. W 2014 r. do puli trafiły kolejne środki i kwota do podziału wynosiła aż 5 mln zł. Budżet obywatelski zatem konsekwentnie rósł w siłę, aż… przestał.
Oficjalne potwierdzenie problemów wałbrzyskiego samorządu z realizacją budżetu obywatelskiego przyszło w styczniu 2023 roku. Wówczas pod obrady Rady Miejskiej została przedłożona uchwała w sprawie zawieszenia jego realizacji. Jednym z powodów takiej decyzji była na pewno niewydolność gminy w skutecznej realizacji dotychczasowych projektów, z kolei przyczyn tej sytuacji szukano w splocie niekorzystnych zdarzeń w skali ogólnopolskiej i międzynarodowej. Jak więc wówczas uzasadniano, WBO padł ofiarą kolejno: pandemii koronawirusa; rosyjskiej agresji na Ukrainę i konieczności ponoszenia wydatków na pomoc ofiarom wojny; działalności ówczesnego rządu; inflacji.
Rzecz w tym, że zdarzenia te dotknęły nie tylko Wałbrzych, a mimo wszystko wiele polskich miast nie widziało potrzeby, aby zrezygnować akurat z budżetów obywatelskich. Mało tego, były takie, jak np. Wrocław, które rozszerzyły skalę budżetu i do udziału w zgłaszaniu projektów oraz głosowaniu zapraszały także mieszkających tam obcokrajowców. Krótko mówiąc – jak się chce, to się da.
Co z tegorocznymi zwycięzcami?
Jaki będzie los tegorocznych zwycięzców głosowania w ramach WBO? Czy Wałbrzych wzbogaci się o nowe trasy rowerowe typu singletrack na Niedźwiadkach; park aktywności dla czworonogów; nowoczesne wyposażenie hali sportowej na Wysockiego i boisko na Szczawienku? Wałbrzyszanie przemówili – taka jest ich wola, a partycypacja mieszkańców w rozwój miasta to cenna inicjatywa, która powinna być uszanowana. Będziemy przyglądać się sprawie.